Kilka słów o samodzielności dzieci, czyli chodź, zawiążę ci buciki

Ewa z Junamii
25-02-2025

6 min

PORANEK W PONIEDZIAŁEK

Siedzę wygodnie w swoim fotelu i czytam książkę. Obok mnie na stoliku stoi filiżanka z ulubioną herbatą. Jeszcze mam chwilę, może 5 minut, zanim z moją ukochaną córcią wyjdę do przedszkola. Założę tylko płaszcz i buty, bo przedszkole mamy blisko, tuż za rogiem. Teraz moja Helenka sama myje zęby. Przed chwilą ubrała się w to, co sobie sama naszykowała. O! właśnie wyszła z łazienki. W jej pokoju jest porządek, spakowany przez córkę plecak czeka na krzesełku przy biurku. Widzę, ze Helenka jest już w przedpokoju, gdzie sama zakłada buty i wiąże sznurówki. Muszę się zbierać, bo moja córka już na nie czeka.

Trochę się rozmarzyłam, bo rzeczywistość wygląda nieco inaczej.

Miotam się pomiędzy kuchnią, łazienką a pokojem córki. Popijam z doskoku małymi łykami gorącą herbatę, która parzy mi podniebienie, i już biegnę do łazienki, aby pogonić Helenkę, która zamiast myć zęby robi wygibasy przed lustrem. "Helenka, myj zęby, bo spóźnimy się do przedszkola". Wpadam jak grom z jasnego nieba do pokoju córki - muszę pamiętać, żeby pomóc jej dziś uprzątnąć ten bałagan - łapię jej plecak, worek z kapciami i ruszam do przedpokoju. Zakładam płaszcz i buty - no nie! moje dziecko jeszcze stoi w łazience przed lustrem! Wrzeszczę: "Helena, na miłość boską, pospiesz się! Zakładaj wreszcie buty!" Czekam zgrzana, aż moja pociecha łaskawie przyspieszy tempo wykonywanych czynności. "Mamo, wolniej! Nie mogę wyjąć języka z buta - znowu się zaczepił! Nie umiem wkładać tych butów. Pomóż mi!!!" Schylam się, torba spada mi z ramienia, a pot leje się po plecach. Wytrwale wpycham stopy mojego dziecka w piękne, czerwone, sznurowane lakierki. Boże, kiedy ona będzie samodzielna. Ma już prawie sześć lat, a nic nie umie zrobić sama - wzdycham wycierając z czoła krople potu.

To historia z życia wzięta. Historia jakich wiele. Znacie to, Drodzy Rodzice?

No właśnie! To jak to jest z tą samodzielnością u dzieci?

Dzieci usamodzielniamy praktycznie od urodzenia. "Ale jak to?" - spytacie. Kiedy niemowlę samo bawi się zabawką, to już jest ten początek! Nie podawaj, nie podsuwaj, nie wyręczaj. Niech samo spróbuje chwycić przedmiot, podpełznąć do niego, niech raczkuje po pokoju. Pozwólmy dziecku samodzielnie eksplorować, poznawać otoczenie (oczywiście pod naszą kontrolą). Jeżeli to my będziemy zawsze karmić dziecko, bo samo się zabrudzi, umaże stół i krzesło, a marchewka spadnie na podłogę, to ono nie będzie miało okazji nauczyć się posługiwać łyżką, a później widelcem, nie wspominając o nożu. Pokazujmy dziecku, jak się wykonuje proste czynności samoobsługowe typu mycie i wycieranie rąk, czy też zakładanie majtek, a później innych części garderoby.

Drodzy Rodzice, zapraszajcie dzieci do pomocy przy nakrywaniu do stołu przed posiłkiem, do segregowania ubrań do prania i wkładaniu ich do pralki. Dajcie szczotkę i szufelkę, pozwólcie odkurzyć dywan. I nawet jeśli dziecko niestarannie zamiecie czy odkurzy, to doceńcie ich pracę. Wasze Pociechy będą dumne, że mogą pomóc Mamie i Tacie. Pokazujcie jak działają różne urządzenia, które macie w domu. Dzieci powinny wiedzieć, do czego służy na przykład pralka, odkurzacz czy mikser. Angażujcie dzieci do wspólnych prac kuchennych.

Dla moich małych i dużych przedszkolaków ścieranie parapetu, czy stołu mokrą ściereczka jest bardziej atrakcyjne, niż zabawa nowa zabawką. Uwielbiają to! Niemal trzeba im wyrywać z małych łapek tę ścierkę, gdy przychodzi czas na inne zaplanowane zajęcia :)

"Zostaw, bo nie umiesz! Zostaw, bo zepsujesz! Ja to zrobię lepiej!" - jasne Droga Mamo, tylko później nie dziw się, że Twoje trochę już starsze dziecko nie chce nic robić - bo i po co?

Dajmy dziecku czas na ćwiczenie umiejętności, na których nam zależy. Bez poganiania, bez presji czasu rano przed wyjściem do przedszkola. Daj Rodzicu swojemu Dziecku czas i sposobność do nauki, a "tu i teraz" nie poganiaj.

Teraz napiszę o swojej obserwacji. Otóż, kiedy wiosną, jesienią lub zimą idziemy całą grupą na spacer, i kiedy jest mnóstwo rzeczy do ubrania, żadna z pań nie ubiera przedszkolaków "od stóp do głów" - one ubierają się same! My sprawdzamy jedynie, czy prawidłowo się ubrały, wiążemy czapki i ewentualnie, jeśli zachodzi taka potrzeba, wiążemy sznurówki. Resztą zajmują się Wasze samodzielne Dzieci i cudownie dają sobie radę! Ale po południu, podczas rozchodzenia się dzieci do domu, w szatni przedszkolnej możemy zaobserwować sytuacje z zupełnie innego świata - to tak jakbyśmy trafili do innego wymiaru. - Jak ty zakładasz te buty? Daj ja ci założę! - Znowu się guzdrzesz! Chodź, to cię ubiorę, bo mi się spieszy! - Mamo! Nie umiem zakładać tych butów! - Mamo, pomóż! - Mamo, załóż!

Wtedy zastanawiam się: "Kto podmienił nam przedszkolaki?" i przypomina mi się od razu wiersz pod tytułem "Mamo" autorstwa Ireny Suchorzewskiej:

- "Mamo, zapnij mi guziki!

- Mamo, wciągnij mi buciki!

- Mamo, zawiąż sznurowadło!

- Mamo, podnieś, bo coś spadło!

- Mamo, przynieś mi łyżeczkę!

- Mamo, popraw poduszeczkę!

We dnie, w nocy,

wieczór, rano

ciągle tylko

Pomóż, mamo!

Za to beczeć umie sam...

Znasz takiego?

Bo ja znam"

Drodzy Rodzice, życzę Wam dużo cierpliwości i samozaparcia w drodze do samodzielności Waszych Dzieci.

Cierpliwości i szacunku dla osiągnięć Dziecka - bo warto się nad tym pochylić.

Naprawdę warto!

A w razie potrzeby zapraszam na konsultacje.

Razem zbudujemy program Twojego dobrostanu rodzicielskiego oraz samodzielności życiowej Twojego Dziecka: +48 723 582 263